16-10-2008 14:31
Pineapple Express
Odsłony: 4
Na Pineapple Express (Boski Chillout) czekałem podobnie jak na Tropic Thunder (Jaja w tropikach). Niestety ten nie spisał się już tak dobrze. Nie jest to film zły, ale daleko mu do tego jak sponiewierała nas komedia Stillera.
Całość bazuje na przedstawianiu najaranego Dale'a (Seth Rogen) i Saula (James Franco). Trzeba przyznać, że panowie spisali się idealnie, co najmniej w jednej scenie można się domyślać że poszli na całość w "wchodzeniu w rolę". Niestety jednocześnie trochę gubi to film. Niemal dwugodzinny seans bohaterowie snują się i prowadzą rozwlekłe dialogi, które nie bawią do rozpuku.
Wizyta w kinie jest całkowicie nieobowiązkowa. To dobry film na imprezę. Leniwą imprezę gdzie można się pośmiać z obfitej galerii oferm - policyjnych oferm, gangsterskich oferm i głównych dwóch oferm. Po filmie przywitało nas śliczne słoneczko i sympatyczna pogoda. Nie wiem na ile impuls wywołał relaksujący, ale pozostawiający lekki niedosyt film a na ile była to sprawka Tarkisa i Neishina - w każdym razie sprawę chilloutu wzięliśmy we własne ręce...
Zgarnięcie Inkwizytora po drodze, krótka wizyta u Puszona (niestety łajdak wybrał jakiś tam ślub), pizza na dobrym cieście (z Draculi), zimne piwko na słoneczku, poniewierające się chipsy w mieszkaniu państwa Bodziony i parę godzin porządnie zmarnowanego czasu - bezcenne.
Podsumowując: Niezła komedia poprzedzająca boski chillout
M.I.A. - Paper Planes - wyborny utworek który uświetniał zwiastuny Pineapple Express.
Całość bazuje na przedstawianiu najaranego Dale'a (Seth Rogen) i Saula (James Franco). Trzeba przyznać, że panowie spisali się idealnie, co najmniej w jednej scenie można się domyślać że poszli na całość w "wchodzeniu w rolę". Niestety jednocześnie trochę gubi to film. Niemal dwugodzinny seans bohaterowie snują się i prowadzą rozwlekłe dialogi, które nie bawią do rozpuku.
Wizyta w kinie jest całkowicie nieobowiązkowa. To dobry film na imprezę. Leniwą imprezę gdzie można się pośmiać z obfitej galerii oferm - policyjnych oferm, gangsterskich oferm i głównych dwóch oferm. Po filmie przywitało nas śliczne słoneczko i sympatyczna pogoda. Nie wiem na ile impuls wywołał relaksujący, ale pozostawiający lekki niedosyt film a na ile była to sprawka Tarkisa i Neishina - w każdym razie sprawę chilloutu wzięliśmy we własne ręce...
Zgarnięcie Inkwizytora po drodze, krótka wizyta u Puszona (niestety łajdak wybrał jakiś tam ślub), pizza na dobrym cieście (z Draculi), zimne piwko na słoneczku, poniewierające się chipsy w mieszkaniu państwa Bodziony i parę godzin porządnie zmarnowanego czasu - bezcenne.
Podsumowując: Niezła komedia poprzedzająca boski chillout
M.I.A. - Paper Planes - wyborny utworek który uświetniał zwiastuny Pineapple Express.