» Blog » It's all just a big joke...
07-03-2009 00:22

It's all just a big joke...

Odsłony: 6

Bob Dylan-The Times They Are A-Changin - przez ten alfabet zapomniałem o polecance...

Jak miło dostać więcej niż się oczekuje. Watchmen na wielkim ekranie spisali się lepiej niż na papierze. Już teraz wiem, że koniecznie muszę wrócić do filmu, bo ponad 160 minut to w tym wypadku za dużo materiału, żeby w całości go przyswoić i przeanalizować, ale spróbuję już teraz coś logicznie sklecić.

Film ma wady, i ponad wszelką wątpliwość nie zbliży się do 10/10, jednak jego miodność jest tak wielka, że po seansie było około 7 teraz dobija do 8. Wierność komiksowi jest tak duża (choć nie stuprocentowa), że słusznie zrezygnowałem z powtórki - wynudziłbym się w kinie. Zmiany które zaobserwowałem są na plus. Szczególnie znacznie lepsze rozwiązanie.

Obsada wymiata. W czołówce oczywiście Rorschach - wymiata w zwalającej z nóg masce i bez niej. Tuż za nim jest cyfrowy dr Manhattan, przekonujący i dobrze zagrany. Niesamowite jest to, że ta niebieska żarówa jest bardziej naturalna niż dorysowany pin Komedianta upadający w slow-mo na ulicę. Sam Komediant też wypada rewelacyjnie. W sumie zastrzeżenia miałem początkowo tylko do Ozymandiasza i przez cały film do groteskowo ucharakteryzowanego Richarda Nixona.

Muzycznie film też kopie tyłek, ale nie przez kompozycję Tylera Batesa, a dzięki oldskulowym piosenkom i zapożyczonemu z Koyaanisqatsi tematowi (który w Watchmenach towarzyszy dr Manhattanowi). Same napisy początkowe domagają się nowej kategorii oscarowej. Re-we-la-cja.

Wizualnie jest naprawdę świetnie, walki pełne przemocy, dynamiczne, niestety w 3-4 miejscach spaprano sprawę dodając niepotrzebne spowolnione tempo. Ale da się przeżyć. Do tego dochodzi trochę przestylizowanego ruchu scenicznego - Silk Spectre zamierająca w głupawej pozie, Nite Owl podnoszący się jak dzieciak nadmiernie wczuwający się w Batmana itd. Do tego kwiatki typu obcasów znikających na czas walki

Film całościowo ma przewagę nad komiksem - to zwarta całość, nie rozmyta, nie rozdmuchana i nie nadęta. Zamiast tego wszystko jest traktowane jak jeden wielki żart. Bawimy się w superbohaterów, którzy bawią się w poważne problemy i zagadnienia, które można skompresować do kilku prostych tematów, jak choćby "czy cel uświęca środki". Ale kiedy Komediant sam mówi, że to żart, kiedy słyszymy muzykę, w czasie lotu na biegun południowy, widz powinien już się zorientować, że to gra i dowcip.

Tyle w dużym skrócie. Kolejny plus filmu to, że dr Manhattan przekonał mnie, że James Cameron może przeskoczyć Uncanny Valley ze swoimi Na'Vi w Awatarze.

Komentarze


bukins
   
Ocena:
+2
Przez 2h bawiłem się wyśmienicie - dla mnie to było prawie idealne przeniesienie komiksu na ekran. Począwszy od atmosfery i właśnie rewelacyjnej muzyki (z małym zastrzeżeniem, ale o tym poniżej), na dialogach kończąc.

Siedziałem wniebowzięty na sali kinowej przez te bite 2 godziny...
[SPOJLER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!![/b]
... i nadeszła końcówka. Mimo że miała w sobie minimalnie ducha z komiksu, to przez łzy Puchacza i ogólnie hollywoodzkie przedstawienie całości, miałem ochotę wyjść z kina. To co w komiksie mnie wgniotło, w filmie zostało IMO zmiękczone jak tylko się dało. A mogło być tak pięknie...
[KONIEC SPOJLERU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!]

Film całościowo ma przewagę nad komiksem - to zwarta całość, nie rozmyta, nie rozdmuchana i nie nadęta. Zamiast tego wszystko jest traktowane jak jeden wielki żart.
Minimalnie mnie irytował ten dowcipny ton filmowy - zdecydowanie bardziej podobał mi się komiks, który jednak wydawał się być bardziej serio i w odpowiednich momentach puszczano nam oczko. Natomiast scena z lotem na biegun południowy i charakterystyczną muzyką w tle była zbyt nachalna, jeśli chodzi o pokazanie że to gra i dowcip.

Edit: Aha - były [spojler :D]cycki[/spojler :P], więc film dobry ;)
07-03-2009 01:05
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No ja podejrzewam, że większość fanów komiksu nie będzie zadowolona z uproszczeń i pominiętych elementów i zmienionej końcówki.

W sumie w pewnym stopniu będą mieli rację, bo dało się przyspieszyć kilka rzeczy i upchnąć inne, ale cóż - film nie jest doskonały ale i nie należało się spodziewać doskonałego.

Ale cóż na razie fanboje milczą :-)
07-03-2009 19:17
rincewind bpm
   
Ocena:
0
Hm, było kilka fajnych momentow, ale jako całość odebrałem film jako potwornie rozwlekły, po 2/3 wciąż wydaje się że to wszystko do niczego nie prowadzi, niektóre poważne sceny jedynie bawily, kluczowa scena na Marsie wypadła słabo i naciąganie. Muzyka czasem bardzo dobra, czasem niezbyt pasuje. Przed końcówką film ocenialem jednak na plus, ale finał zatarł wszelkie pozytywne wrażenia.

Z bohaterów na plus wyróżniał się Rorcośtam, reszta średnio, a dziewczyna na minus.

4 osoby z którymi byłem w kinie uważają, że straciły pieniądze. Ja mogę temu filmowi dać maksymalnie 5 punktów na 10.
08-03-2009 12:05
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ale to 5/10 jest z uwzględnieniem +1 za cycki? :D
08-03-2009 12:13
Micronus
   
Ocena:
0
Ja dam z 8/10 z cyckami włącznie.
Świetni bohaterowie, dobra muzyka (+1 za Ride of Valkyries), krew i mięso, detonacja nuka, zniszczony NJ...
08-03-2009 12:34
rincewind bpm
   
Ocena:
0
Nie, za liczne męskie pośladki różnych kolorów ;)

Są takie filmy, podczas oglądania których widzisz, że mogłyby być fajne i tym bardziej irytujesz się, kiedy nie są - ten właśnie do nich należy. Bo miejscami klimacik i różne podejścia do kwestii superbohaterstwa są mocne.

Jest też kwestia klarowności: jeżeli nie czytało się komiksu, niektore momenty są niezrozumiałe (np. po co niebieski nadczłowiek robi sobie głupie kółko na czole?).
08-03-2009 13:02
Siman
   
Ocena:
0
Jako fanboy-neofita oceniam film totally pozytywnie. Wszyscy główni bohaterowie przypadli mi do gustu (a Rorschach zmiótł, co było spodziewane), wątki przycięte zgrabnie, boli zniknięcie paru smaczków i scen (polskie pochodzenie Silk Spectre, część terapii Rorschacha etc.), akcja odpowiednio podkręcona (chociaż też slow-mo mnie irytowało miejscami), ale bez szkody dla fabuły i przemyśleń bohaterów. Do tego świetnie przerobione zakończenie, śmiem twierdzić, że jest lepsze niż w oryginale (drogą eliminacji tych nieszczęsnych macek), Snyder wybrnął z tego mistrzowsko. Oklaski za napisy początkowe i zawarte w nim smaczki, wykraczające poza pokazanie scen wspomnianych w komiksie (zabójstwo Kennedy'ego, obraz Warhola, kadr żywcem wyjęty z "Ostatniej Wieczerzy" - kto zauważył to ostatnie? :) ). No i za cycki. ;)

Zgrzyty: cyctaty fajnie pasowały do komiksu, muzyka niekoniecznie pasuje do filmu. W paru miejscach czułem zgrzyt podkładu muzycznego (zwłaszcza podczas pierwszego spotkania Nite Owla i Silk Spectre i przylotu na Antarktydę). Ale z drugiej strony niektórzy bardzo ten zabieg chwalili.
Nie dostrzegłem wspomnianego przez lekkiego podejścia do tematu. Dla mnie więcej w filmie było przerysowanej dystopii. I generalnie przerysowania - i to jest mój drugi zarzut, poważniejszy.

No i jeszcze przyczepię się do dennego tłumaczenia: "kto strzeże strażników?"? WTF? "Strzeże" bardziej kojarzy się z "chroni", a nie z "pilnuje", więc sens może być totalnie wypaczony dla kogoś, kto nie zna angielskiego i sam sobie nie przetłumaczy.

Ale w sumie wyszedłem ukontentowany. Dla mnie 8+/10. Może byłoby więcej gdybym nie znał komiksu i oceniał razem z fabułą. Może o to chodzi - patrzę na przeniesienie na ekran, a nie na oryginalny pomysł Moore'a (który oceniam w komiksie).
09-03-2009 01:01
~Jakub Ćwiek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
>>Świetni bohaterowie, dobra muzyka (+1 za Ride of Valkyries)

Wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać. "Cwałowanie Walkirii" to fragment opery niemieckiej jak pewnie wiesz, w związku z tym nie widzę powodu, by używać angielskiego tytułu utworu. Albo oryginalny albo polski. A tak to trochę pretensjonalne
09-03-2009 17:48
~Duży

Użytkownik niezarejestrowany
    Hm...
Ocena:
0
Moją opinię Craven zna, bo siedzieliśmy ramię w ramię :) Na forum publicznym napiszę tylko, że dla mnie film wypadł co najwyżej przeciętnie, ale może to dla tego, że komiksu nie znam, a spodziewałem się zupełnie czegoś innego, niż to co dostałem... (SLAP dla Cravena - następnym razem masz mnie lepiej przygotować :P). Moja ocena to 5/10, może z małym plusem za napisy początkowe i niebieskiego penisa :P
10-03-2009 11:37
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jak niezwykle istotne jest nastawienie... :)


Co do Valkirii - też przyznam, że przywykłem do nazywania tej epickiej kompozycji "Ride of Valkyries"


PS. Literka "G" gotowa, zapraszam do nowego wpisu.
10-03-2009 13:07
Micronus
   
Ocena:
0
"Wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać. "Cwałowanie Walkirii" to fragment opery niemieckiej jak pewnie wiesz, w związku z tym nie widzę powodu, by używać angielskiego tytułu utworu. Albo oryginalny albo polski. A tak to trochę pretensjonalne"


Wiem, ale mam to w nosie (powiedział bym tak naprawdę gdzie, ale moderacja czuwa) i nie czuję się zobligowany do stosowania takiej formy;)
W OST widnieje jak byk Ride Of The Valkyries, także EoT.
10-03-2009 21:48
beacon
   
Ocena:
0
Ale cóż na razie fanboje milczą :-)
Fanboj jeszcze nie był. Wstrzymuje się aż opadnie premierowa kurzawa ;P
10-03-2009 22:23
neishin
    heh
Ocena:
0
co to za fanboj, który czeka z pójściem do kina?:D

Craven, my pewnie wybierzemy sie z toba na drugie posiedzenie (dla nas pierwsze, ale coz - Watchmeni nie są aż tak ulubieni zeby zwyciezyli ze śniegboardem:D)
15-03-2009 19:44
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Była powtórka, ocena dobiła do 8. W sumie żadnych nowości, utwierdziłem się w przekonaniu o wadach i zaletach.

Aha - 2x oglądałem napisy początkowe i przegapiłem gołego kolesia :D
18-03-2009 00:30
Sayonara
    Pomóżcie
Ocena:
0
za cholerę nie mogę zrozumieć dlaczego Komediant musiał zginąć?

A co do filmu - oprócz powyższej kwestii większość rzeczy podobała mi się. W porównaniu do miernoty jaką było 300 teraz reżyserowi wyszedł bardzo przyjemny film. 7/10



23-03-2009 16:20
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Komediant przejrzał plan i stał się czynnikiem ryzyka.
23-03-2009 16:41
Sayonara
    No właśnie
Ocena:
0
o to mi chodzi. Jakim cudem taki geniusz pozwolił by tak niewiele znaczący koleś posiadł jakiekolwiek informacje o Planie.
Według mnie zawiązanie akcji jest najsłabszą stroną tego filmu.
24-03-2009 12:17

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.